Obserwatorzy

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 5

Dedyk dla wszystkich! PS. zapraszam do obserwowania ;*
Notka!
 bohaterowie cały czas będą dziećmi? Nie, nie będą, będą rośli wraz z historią tego bloga ;)


- Jecie ciastka beze mnie?
- Ojjj... sorry młody... Jedliśmy
- Zabiję cię Rik, nie dość, że straciłem Lau to jeszcze moje ulubione ciasteczka.
- Oni dostali ciasteczka, bo dla ciebie mam coś specjalnego
- Naprawdę?
- Tak Rossy
- Proszę, nie mów tak na mnie. Tylko dwie osoby mogą tak na mnie mówić i to jest Rydel i Lau. A tak po za tym to mam nadzieję, że coś dobrego mi upiekłaś babciu :)
- Twoje ulubione babeczki starczą?
-  A są z czekoladą i posypką?
- Tak Ross, tak jak lubisz.
- Dziękuję :)- mały Ross podbiegł do swojej babci i ją mocno przytulił.

* dom rodziny Marano < Londyn > *

- Jak ona pięknie śpiewa!
- Kto?
- Nie słyszałaś tego?
- Nie nie słyszałam niczego.
- Te piosenki były takie... piękne i emocjonujące. Ona poprzez śpiew wyrażała swoje emocje i przemyślenia.
- To było piękne
- Dziękuję - powiedziała mała Laura i szybko uciekła do swojego pokoju. Zszokowani dorośli i Vanessa mieli bardzo zdziwione miny.
- To... To... To... TO ŚPIEWAŁA MOJA SIOSTRA?
- Najwyrazniej tak. Jezus Maria, TO ŚPIEWAŁA LAURA!!!- wszyscy krzyczeli, a Laura rzuciła tylko krótkie wychodzę i tyle ją widzieli.

* narrator *
Podczas gdy mała Laura zwiedzała Londyn, nasz drugi bohater wybył z domu. Miał się przejść po okolicy, a okazało się, że doszedł o parku. Do największego parku w Londynie. Na ławce niedaleko niego zauważył smutną dziewczynkę, podszedł do niej
- Hej, co się stało?
- Aaaa, szkoda gadać. Nawet sobie nie można w spokoju pograć na gitarze i pośpiewać, bo od razu się rodzinka czepia. Jacyś ludzie chcą żebym śpiewała więcej, rodzice, babcia i siostra niby też, ale jak im powiedziałam że to ja to zaczęli krzyczeć i wymyślać coś  dziwnego...
- Ouuu... a tak w ogóle jestem Shor, ale mów mi jak chcesz
- A ja Marie, ale możesz mi mówić Mańka. W starym domu z przyjaciółką wymyśliłam to przezwisko. Mogę na ciebie mówić Pysiu?
- Ummm.... Jasne że...

* u rodziny Lynch *
- Wziął wszystkie babeczki, to z głodu nie padnie.
- Ktoś widział moją herbatę w butelce?
- Może Ross ją wziął?
- A właśnie, gdzie go wywiało?
- Poszedł się przejść po okolicy
- Tak całkiem sam?
- Noo, takk... Jezus Maria! Przecież on nigdy nie był w Londynie, to skąd ma wiedzieć jak tu z powrotem trafić?
- Stormie, nie dramatyzuj. Przecież od razu się nie zgubi co nie? - pociesza ją Mark i idzie otworzyć drzwi.
- Przepraszam że przeszkadzam, ale czy nie ma u państwa... Stormie?
- Ellen?
- Przepraszam za najście, ale Laura gdzieś mi wybyła, nie wiem gdzie...
- Idziemy szukać młodego
- Ok, tylko się nie zgubić i wezcie telefony!
- Ok tatku
- Czy ty właśnie własne dzieci z domu wywaliłeś?
- Ojjjj.... Przepraszam, nie denerwuj się kochanie.. To zaszkodzi dziecku, a po za tym to ja idę do pracy!
- Jeszcze tego brakowało! Żeby mi mój własny mąż w środku poszukiwań wychodził do pracy! Phi! Jego obchodzi tylko praca i czubek własnego nosa a dzieci to ja mam sama wychowywać!!! Jasne, podwijam kiece i lecę, bo wielmożny Lynch już nawet własnych dzieci się wstydzi!
- O której godzinie wybyli z domu? - pytanie padło z ust.... POLICJANTA?
- Przepraszam za spóznienie, ale straszne korki na ulicy... Więc o której godzinie wybyli Stormie?
- Skąd pan zna moje imię?
- Bo to moja praca kochanie i muszę mieć wszystko pod kontrolą. Ja i Damiano jesteśmy tutaj komendantami, tyko że ja tak jakby jestem jego prawą ręką, czyli taki komendant z mniejszymi aspiracjami, więc dlatego powiedziałem, że idę do pracy, a teraz przepraszam, ale trzeba znalezć 6 dzieci
- Elington zaginął!
- 7 dzieci, a teraz przepraszam ale spieszymy się. - powiedział Mark i razem z Damiano pobiegli szukać swoich dzieci.

* narrator, czyli w tym przypadku autorka ;) *
- Cześć młody! Wszędzie cię szukaliśmy, gdzieś ty był?
- Uciekamy!!!!
-Wiesz ty co? Własnej siostry się boisz?
- STOP! KONIEC TEGO! MAM DOŚĆ UCIEKANIA PRZED WAMI! OD TERAZ TO JA WAMI RZĄDZĘ I MACIE SIĘ MNIE SŁUCHAĆ ZROZUMIANO?- Laura już na maksa wkurzona krzyczała na nich,a oni przestraszeni kiwnęli głowami na tak. - Chodzcie za mną. Tutaj będzie nasza ' baza' w której będziemy się spotykać, a teraz mówić mi swoje imiona.
- Nicole
- Ty będziesz Cola
- Mary
- Ty będziesz Doniu
- Anthony
- Ty będziesz Popytek
- Shor
- Ty będziesz Pysiu
- Mark
- Ty będziesz Rocks
- Lee
- Ty będziesz Marchewka
- Marie, a na mnie mówcie Mańka
- A my wszyscy będziemy nazywać się MIŚKI!
- Mi pasuje :) - głos Laury wszystkich zmotywował, bo szeroko się uśmiechnęli. Ross wyciągnął z plecaka siedem babeczek czekoladowych i wszystkim dał po jednej. Wyciągnął też 3 butelki herbaty i każda dwójka dostała po jednej.. No może każda dwójka. Popytek, Doniu i Cola byli w trzech.
- Pysiu będzie mi pomagał, czyli jak mnie nie będzie, to on będzie wami rządził ok? A jak jego nie będzie to Doniu, bo ona się wydaje być spoko. A jak coś komuś nie pasuje to won stąd zrozumiano?
- Tak! - wszyscy zgodnie krzyknęli, a na twarzy Mańki wykwitł szeroki uśmiech. Nagle wszyscy usłyszeli policyjne syreny. Zerwali się z miejsca i szybko założyli kaptury na głowy i migiem wybiegli z parku. W drodze zaczęli się głośno śmiać i tak się rozpędzili, że nie zauważyli brzegu i wpadli do Tamizy. Nie wiadomo jakim cudem wydostali się stamtąd. Wydostanie się z Tamizy jest bardzo trudne dla dorosłych, a małe dzieci szybko wyskoczyły z rzeki. Jakim cudem im się to udało zrobić, zostanie ich słodką małą tajemnicą. Poszli w kierunku Tower Bridge. Przeszli po moście na drugą stronę rzeki i chodzili drugą stroną brzegu Tamizy. Spodobało im się to więc postanowili tak szybko do domu nie wracać, zwłaszcza, że byli cali mokrzy. Zza chmur wyszło piękne, wiosenne słońce, które grzało ich głowy i przy okazji ich suszyło.
- Jak wyschniemy, będziemy się zbierać i wrócimy do naszych domów ok?
- Tak jest pani szefowo!
- Tylko nie pani!b Nikomu nie mówcie ale mam niecałe trzy lata hahahahahaha
- To tak jak ja! Urodziny mam dopiero w grudniu i to 29!
- Naprawdę? Ja mam 30 hhhahahahahahaha!!- krzyknęła Lau... oj sorry Mańka i wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem. Gdy się opanowali, zauważyli że zdążyli wyschnąć. Zebrali się i ruszyli w kierunku największego ( chyba ) mostu w Londynie. Przeszli na drugą stronę i poszli do parku. Z parku przeszli do swoich domów i okazało się, że mieszkają na tej samej ulicy, a co najlepsze? Mieszkają obok siebie! Między oknami Mańki i Pysia stoi wielki dąb i gdy tylko przeją po jego gałęziach znajdą się w pokoju tej drugiej osoby. Do niedawna przecież rodzina Lynch mieszkała u mamy Marka, a teraz przeprowadzili się do domu obok rodziny Marano, czyli do domu naprzeciwko miejsca zamieszkania babci Lynch Oto ona:

Mary tak się zmartwiła, że z wrażenia musiała łyknąć tabletkę na uspokojenie i nagle w domu młodszych Lynchów Stormie zauważa światło i otwarte drzwi. Zmartwiona idzie do swojego domu, wchodzi do salonu, a tam wszystkie dzieci grzecznie i słodko śpią poprzytulane do siebie. Rozmarzona i za razem uradowana blondynka wpada do domu Mary i ciągnie Ellen, Cheryl i Mary za sobą, wbiegają do domu Lynchów i widzą tam swoje dzieci. Ucieszone już spokojniej oddychają i dzwonią po swoje drugie połówki. Ich mężowie wbiegają do domu i zaskoczeni widokiem swoich dzieci przytulają swoje żony...
CIĄG DALSZY NASTĄPI.....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję, że czytacie moje wypociny!
Takie małe przypomnienie
Mańka - Laura
Pysiu - Ross
Cola - Vanessa
Popytek - Riker
Doniu - Rydel
Marchewka - Ratliff
Rocks - Rocky
Dziękuję za uwagę i do napisania
Kinga
PS. Znalazłam zdjęcie babci Lynch!! Rydel udostępniła na google+ i skopiowałam i prosz!
ok już na serio
 do napisania
Kinga/ Laura

8 komentarzy:

  1. Super rozdział!!!
    Tak sobie wchodzę na twojego bloga i widzę nowy rozdział, no to czytam. Fajnie, że wszyscy mieszkają obok siebie. Jestem ciekawa kiedy wszyscy będą dorośli.
    Czekam na next. :*
    Ps. Jak chyba zauważyłaś zmieniłam swój nick z Emek Raura na EmiDemi Raura, ale nie ważne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje a z nazwy sie domyslilam ze to ty :) Dorosli beda... Rockliff nigdy a reszta moze wczesniej ;)

      Usuń
  2. Matko, świetnie! Nie chce mi się pisać długiego koma, jak to mam w zwyczaju, ale rzeknę, ze czekam na next :)
    PS.: Kiedy będą dorośli?????
    ~ Lex

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo! ! Super mi się podoba:) też rzekne , że niecierpliwie czekam na dorosłych i na ciąg dalszy!!? Bay i naprawdę pozazdrościć:*:*:*;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały:)
    Dzieki za dedyk!
    Czekam na nexta<3
    Naprawde masz talent!!
    Pati♥

    OdpowiedzUsuń