Obserwatorzy

czwartek, 23 kwietnia 2015

OS 4 TB 'Wyścig po miłość'

Mam 21 lat, młodszą siostrę, przyjaciół. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym.
Od tego czasu nienawidzę samochodów, dlatego jeżdżę motorami. Moja siostra uwielbia R5, ja oczywiście też. Laura ma jednego przyjaciela. Rylanda. Niestety, nie wiem jak się nazywa, bo nigdy nie powiedział swojego nazwiska.
Jest kilka osób, których nienawidzę. A mianowicie Lynchowie. Tleniony białas, debil jebany. Jak pewnie się domyślacie mówię o starszym Lynchu.
Tak w ogóle to jestem Van. Vanessa Marano. Może mnie kojarzycie z SAB?( Switched At Birth ). Moja Lau pracuje w Disney'u. Szczęściara. Kocham ją.

Ostatnio mamy problem z kasą. Zaczęłyśmy brać udział w wyścigach. Nawet są super, ale Lynch ciągle mi proponuje tylko jedno. Twierdzi, że jak się zgodzę, to mi da swoją kartę kredytową, na której ma 500 milionów... Kusząca propozycja, ale nie jestem tak głupia.

Dzisiaj idziemy do Rylanda poznać jego rodzinę, ale nie to mnie pociesza. Pociesza mnie to, że wczoraj wygrałam 20 kawałków. Oczywiście ja 10 i Lau 10. Kocham tą szuje. Moja mała słodkości... Ma grać w Austinie&Ally. W dodatku główną rolę. Tylko się zastanawiam, kto będzie grał główną męską rolę... Byleby ktoś normalny....
Ja mam dość...
Jesteśmy właśnie przed domem Ry'Rya. Weszliśmy do środka i od razu rzuciły mi się 3 czupryny. Wszędzie je poznam.
- Lynch?
- Marano w moim domu?!
- Riker! To jest Vanessa.
- Ja się... O mój boże... Coś ty narobił.... Ona mnie przecież wykastruje...
- Sorka bro.
- UGH!
- Hej Lau.
- Hej blondi. Co ty tu robisz?
- Ummm... Mieszkam? A co ty robisz w moim domu?
- Ryland mnie tu przyprowadził. Chodź, poznasz moją sis.
- Ok.
Lau i ten drugi blondyn weszli do salonu, a ja z Blondyką 'biliśmy' się wzrokiem. Z opowieści Ry'Rya był spoko... Ale na prawdę taki nie jest!
- Aaaaaaaa!!!!! Mam główną rolę!
- Blondi. Przymknij się!
- Lau... Ja muszę ci coś powiedzieć...
- Słucham.
- Nie mogę chodzic z tobą na plan, bo sam gram w serialu... Wybacz...
- Przeżyje... Jakoś...
- Chodź tu!- młody Lynch przytulił moją sis.... Zabije normalnie.... Nie dość że to brat tego debila, to jeszcze ma czelnosc tykac moja sis... Max jak zawsze musiał zadzwonić w mniej odpowiednim momencie.

Rozmowa telefoniczna

Hej kotku

Hej Maxy. Wiesz, nie za bardzo mogę gadać... Jestem u kolegi siostry i mam zamiar go zabić... Później zadzwonie ok?

Jasne kotku... Czekam na ciebie tam gdzie zawsze...

Pa...

Pa...

koniec rozmowy

Ledwo wyszłam z domu tych debili cała, a ON znowu chciał mnie zaciągnąć TAM! Mam dość! Nie idę do Maxa... Nie mam ochoty na nic... Wysłałam mu SMS-a, żeby się nie martwił. Oczywiście od razu musiał mi odpisać coś w stylu 'idę na ciebie' ale oczywiście nie wie gdzie mieszkam. Tak głupia nie jestem. Kk. Kończę moją przemowe i idę spać. Branoc.

Spotkałam się dzisiaj z Maxem. Idę do niego dzisiaj. Wczoraj znów z Lynchem się ścigałam i znów zgarnelam 20 kawałków. Lau siedziała w domu, bo musiała się nauczyć roli. Nie dziwię jej się...

wieczór


Siedzę na Maxie okrakiem i się całujemy. Oczywiście musi już ze mnie wszystko zdejmować. To nie byłby Drew, gdyby nie zdejmował ze mnie ubrań. Przerywam to wszystko, wstaje z niego, dostaje z liścia, zrywam z nim i wolna udaję się do domu po motor i jadę do klubu.
Kocham czuć wiatr we włosach... Weszlam właśnie do klubu, w którym Ry'Ry miksuje hity. Uwielbiam jego remixy... Nadają się idealnie do tanczenia...
Wyruszyłam na parkiet i kogo widzę? Lau i młodą Lynch w sukienkach. Nawet ładnych sukienkach... Van! Ogarnij się!
Dobra. Podchodzę do dziewczyn i zaczynam tańczyć z nimi. Niezła zabawa...

Jest po północy, a ja jadę na tor. Muszę się jakoś wyżyć...
Zaczynam się rozpędzać. Widzę Lyncha na linii mety. Jestem coraz bliżej... Nagle tracę kontrolę nad motorem i upadam prosto w ramiona Rikera. Chamsko wpił mi się w usta. Nie powiem... Spodobało mi się to... Od teraz będziemy współpracować. Jestem tego pewna.

Hej! Kończę szybko, bo spać idę. Do napisania.
Kinga

posted from Bloggeroid

wtorek, 21 kwietnia 2015

TB ( Ann, zobacz )

Tym razem nominowała mnie: COOKIE CHOCOLATE za co bardzo jej dziękuję :)
Moim tematem jest: One Shot o nieśmiałym chłopaku który zakochuje się w dziewczynie która jest jego przeciwieństwem ( Raura - Rydellington do wyboru )

Ja nominuję:
- Patrycja Lynch
- Cookie Chocolate :P
- Patiii <3
- Ann Lynch
- Lauren Coolness
- Anna Michaelis ( ty nie musisz pisać na zadany temat Ty masz swoje tematy XD )
- Nie wiem XD
- nominowałabym Sashy, ale znając życie ten leniuszek nie napisze :)

temat: przyszłość, magia, nieśmiertelność. 
macie za zadanie połączyć te tematy. Oczywiście siostry Marano i R5 :D ( bez czasu )
Do napisania!

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Ann, cos dla ciebie, ale dla reszty też się coś znajdzie, np. link do nowego bloga :)

Dziekuje, ze komentujesz moje wypociny tu i na SMILE. Kochana jestes :) Wybacz, ze nie pisze z polskimi znakami, ale nie mam na nie po prostu czasu XD. Jeszcze raz dziekuje. Co do twojego bloga. To tak. Zaloz go :) Chetnie poczytam twoja historie. Link do  nowego bloga:  SMILE 

czwartek, 16 kwietnia 2015

OS 4 TB Magia miłości...

Jestem wiedźmą. Dosłownie. Nie toleruje czarodziei. Nienawidzę ich! To są istoty, których nie da się tolerować. Trudno. Nie chcę ich znać. Dzisiaj mam spotkanie z przedstawicielami czarodziei. Ugh! Że też muszę być akurat w grupie doświadczonych. Tylko doświadczone wiedźmy mogą być przedstawicielkami. Nikt inny mnie tak nie wkurza jak oni. Nigdy nie miałam styczności z chłopakiem... A co za tym idzie, chłopaka.
Nazywam się Marano. Laura Marano. Moi rodzice zrzekli się mnie i mojej siostry, więc mieszkamy same. Są plusy i minusy. Dobra. Trzeba by się ubrać co nie? Podeszłam do szafy i wyciągnęłam żółtą prześwitującą bluzkę. Do tego czarne spodenki, które bardzo lubię. Na to wszystko czarna skórzana kurtka i conversy. Gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Tam czekała na mnie siostra ubrana mniej więcej w niebieską bluzkę, skórzane spodnie, glany i kurtkę. Włosy miałyśmy rozpuszczone i lekko podkręcone. Wyszłyśmy z domu i oczywiście uprzednio zamykając go wsiadłyśmy do czarnego samochodu Van.
Po kilkunastu minutach dojechałyśmy na miejsce spotkania. Byłyśmy same. Ich miało być dwóch. Czyli w sumie... Mieliśmy się spotkać w 4. Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy na umówione miejsce, czyli polanę w lesie. Tam już czekali na nas czarodzieje. Dwóch blondynów, byli wysocy co jest atutem czarodziei. Podeszli do nas i się uśmiechali. Nawet ładni, ale ten niższy jest ładniejszy... Miał czerwoną koszulkę, co mi się bardzo podobało, bo czerwony to mój ulubiony kolor. Ten drugi miał fioletową koszulę w kratę, co spodobało się mojej sis. Uwielbia fiolet i kratę. Podeszli bliżej i podali nam ręce. Z zawahaniem podałyśmy im swoje. Oni nas przyciągnęli do siebie i przytulili. Jak on bosko przytula... Ok Lau! Ogarnij się!
- Ross Lynch, a pani?
- Laura Marano.
- Pasowałoby do pani nazwisko Lynch...
- Coś mi się zdaje, czy pan mnie próbuje poderwać?
- Nic się pani nie zdaje pani Marano...
Zachichotałam i spojrzałam na siostrę. Całowała go!
- Jak? - spytałam Lyncha, a on tylko wzruszył ramionami i spojrzał na mnie.
- Wiesz że żółty to mój ulubiony kolor?
- A ty wiesz że czerwony to mój ulubiony kolor?
- Nie wiedziałem...
- No widzisz, ją też nie wiedziałam że ty lubisz żółty więc to tylko zbieg okoliczności...
- A czy zbiegiem okoliczności jest też pocałunek mojego brata z twoją przyjaciółka?
- To moja siostra.
Znowu zaczęłam się śmiać, a Lynch zaczął się na mnie patrzeć takim dziwnym wzrokiem... Jakby chciał ze mnie to wszystko zdjąć i przelecieć, chociaż tak między nami... To mam na niego ochotę... Cały czas jestem trzymana przez niego, cały czas nie chce mnie puścić. Cały czas ma ręce na mojej talii. Cały czas próbuję utworzyć barierę ochronną, ale on tak jakby mi to uniemożliwia... Dziwne... Van się oderwała od tego blondyna i go przytuliła. Powiedziała dwa słowa, które tak często kieruje do mnie... A z resztą sami słuchajcie
- Kocham cię...
- Vanesso ją ciebie też kocham... Kocham cię jak nikogo innego, bardziej niż połowę mojej rodziny, a uwierz mi. Moja rodzina jest ogromna...
- Hahahahahaha wierzę ci- uśmiechnęła się i pocałowała go. Po tym usłyszałam słowa, których nigdy nie powinnam ją wiedźma usłyszeć od czarodzieja...
- Vanesso, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
- Nie wiem, czy rada się na to zgodzi, muszę znać opinię mojej sis i dopiero wtedy powiem ci co o tym sądzę oki?
- Tak... To może zadzwoniłabyś do swojej siostry?
- A po co mam tracić kasę na koncie jak mogę się jej zapytać.
Spojrzała na mnie tym swoim wzrokiem, a ja niechętnie ale się zgodziłam. Pobiegła do mnie i mocno przytuliła.
- Van. Obiecaj mi, że nie zapomnisz o mnie ok?
- Lau... Jesteś moją małą siostrzyczka... Jak mogłabym o tobie zapomnieć?
- Wiesz... Jesteś teraz z nim- pokazałam jej starszego blondyna i podeszłam do niego.
- Tylko ją skrzywdź, a zrobię ci to samo, tyle że pięć razy mocniej i gorzej... Pamiętaj. Podbite oko Van- zmasakrowana japa. Twoja japa. Czaisz?
- Tak- powiedział ze strachem w oczach, a ja podeszłam do Van i ją przytuliłam. No już leć do niego!
- Dziękuję!- przytuliła mnie i pobiegła do niego.
Ross podszedł do mnie i objął mnie w pasie i przytulił od tyłu. Nie powiem. Spodobało mi się to.
- Chyba zmienię swój status na czarodziejka wiesz?
- Zrobiłabyś to dla mnie?
- Dla ciebie i Van- przytuliłam go, a on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Wpił się w moje usta, a ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Mój pierwszy w życiu pocałunek.
- Dziękuję za mój pierwszy pocałunek w życiu Lau.
- Serio? Twój pierwszy?
- Proszę bardzo. Śmiej się ile chcesz.
- Nie. Nie będę się śmiać. To też był mój pierwszy pocałunek w życiu. Pierwszy i jak na razie ostatni.
Podszedł do mnie i objął mnie w pasie i spojrzał głęboko w oczy. Znów wpił się w moje usta.

Tak oto Laura i Vanessa Marano stały się czarodziejkami.

Wybacz czytelniku. Nie miałam jak wstawić wczoraj OS, więc jest dzisiaj. Zaraz spadam do szkoły, więc liczę na koma :)
Do napisania
Kinga

posted from Bloggeroid

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 7 część 2


Po skończonej piosence zaczęli się śmiać, bo Rocks zauważył jakąś dziewczynę, która chciała wyjść z więzienia.
- Co ty robisz?
- Próbuję stąd wyjść, a czemu pytasz?
- Nie ważne. Jak masz na imię?
- Raini.
- Raj! Chodź tu!
- CO?
- Dobrze ci radzę, słuchaj jej, bo skończysz źle.
- A kim ty jesteś?
- Mańka, a to są Miśki. Mam pytanie. Chcesz do nas dołączyć?
- Zależy, co robicie i ile macie lat.
- Ja mam 3, Pysiu 3, Rocks 4, Doniu i Marchewka 5, a Cola i Popytek 6. Too... Jak? Dołączasz się?
- MAŃKA MA TYLKO 3 LATA?
- ZAMKNIJ SIĘ!!!
- NIE!
- JUŻ!
- TAK JEST! - Rocks posłusznie zasalutował Mańce, a reszta ich zgraji nie mogła ze śmiechu wytrzymać. Nawet Raj już się śmiała.
- Właśnie! Ty będziesz RAJ!
- A dlaczego tak?
- Bo każdy z nas ma przezwisko połączone jakoś z jego imieniem.
- Okej.
- A w ogóle to ile ty masz lat?
- 4 :)
- Okej.
- Słodka jesteś, wiesz :)
- Awwwww... Ktoś tu się zakochał!!!
- Mańka, nie przeszkadzaj zakochańcom. Idź do Pysia.
- To ty do Marchewki :P
- Cola, przytul!
- Popytek! Ogarnij się!
- Nie! Ja chcę przytulaska od Coli, a jak go nie dostanę to niech Mańka mnie przytuli! O!
- Mańka jest moja i się od niej odwal staruchu!
- Pysiu, wszystko ok?
- Nie! Ja tylko mogę być zazdrosny o Mańkę, nikt inny.
- Awwwww...... Jakie to sweet <3
- Dokładnie!
- Zakochańce!  Wynocha! To nie jest miejsce na wyznawanie miłości. - pan Lynch wypuścił Miśki i ich nową przyjaciółkę. - Żebyście mi tu szybko nie wracali!
- A ŻEBY PAN WIEDZIAŁ, ŻE WRÓCIMY! - Mańka zaczęła się wydzierać z dworu i wróciła się i kopnęła Lyncha w kostkę i szybko uciekła ze śmiechem.
- A tobie co się stało?
- Kopnęłam, tego gościa w nogę, bo mnie wkurzył, a po za tym idziemy do domu. Mam dosyć jak na dziś. A! Raj! Jutro spotkanie w Hyde Park o 10:00 ok?
- Tak jest! Mańka!
- Co?
- Przytul! - Mańka wróciła się i przytuliła Raj.

* Mańka *
Coś czuję, że ja i Raj będziemy dobrymi przyjaciółkami. Z nią nie da się nudzić, a po za tym byłaby idealną dziewczyną dla Rocks'a. Dobra. Nie chce mi się już o tym myśleć. Idę w kimę.
- Hej mamuś - jak zwykle wszystko trzeba ukryć przed mamą.
- Gdzieś ty była?
 -U koleżanki i troche mi się przysnęło u niej. Wybacz, że nie mówiłam, ale  nie miałam jak, bo telefon mi się rozładował. Zobacz.
- Okej. Powiedzmy, że ci wierzę, a teraz do spania!
- Tak jest! - przytuliłam mamę i pobiegłam do swojego pokoju i usiadłam na parapecie. Oczywiście telefon był naładowany. Wyłączyłam go, żeby mama mnie o nic nie podejrzewała. Aż tak głupia nie jestem. Zadzwonię do Rossa. Ciekawa jestem, czy za mną tęskni.
* rozmowa *
- Hej Ross, to ja Lau.
- Hej słodka. Co u ciebie?
- Aaa... Same nudy. Znalazłam sobie przyjaciół, ale oni nigdy mi nie zastąpią ciebie i twojego rodzeństwa.
- Ja też znalazłem przyjaciół, ale taka prawda. Oni mi ciebie nie zastąpią kochana.
- Przytuliłabym cię.
- A ja ciebie.
- To zapraszam do Londynu na West Street 56
- Czekaj. West Street 56?
- Takkk... A czemu pytasz?
- Popatrz przed siebie w stronę okna, gdzie światło się nie świeci.
- Nooo... Już i co?
- Zamknij oczy i poczekaj.
- Czekam
- Otwórz oczy!
* koniec rozmowy *
- Rossy! - weszłam szybko na drzewo i po 5 minutach byłam już w pokoju blondyna. Przytuliłam go szybko i z radości go pocałowałam w policzek. Szybko oczywiście się zarumieniłam.
- Ok. Przyznaj się, kim ona jest?
- Mańka
- Co?
- Co? Ty jesteś Mańka?
- Tak, a ty to...
- Pysiu!
- Faktycznie! Tak tu ciemno, że cię nie poznałam, a i sory za to w lodziarni.
- Spoko, żyję jeszcze.
- A to pół godziny temu było bardzo słodkie
- Dziękuję. Poczułem, że tak trzeba, że jesteś kimś dla mnie więcej niż przyjaciółką i szefową. Ty jesteś moim szczęściem
- Awwwww.... Jaki ty słodki jesteś....- pocałowałam go w policzek i przytuliłam. Zasnęłam mu na ramieniu. Ross mnie podniósł i położył u siebie na łóżku, a sam położył się obok.


poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 7 częsc 1

Przepraszam że mnie tak długo nie było tutaj. Brak weny i szkoła dają o sobie znać. Ale już jest okej :)



Mańka i jej zgraja zostali zamknięci w więzieniu na 24 godziny.
- Mańka, oni cię cały czas obgadują.
- Zabiję ich normalnie
- Uspokój się słodziaku ty mój - powiedział Rocks
- Coś ty powiedział?
- Że jesteś moim słodziakiem, moją kolejną siostrą, którą bardzo kocham, ale na razie tylko jak siostrę -
- Awwww... - po raz kolejny u Miśków pojawił się synchron
- Mam nadzieję, że nic więcej nie wymyślisz głupku.
- Ok Mańka, o to już się nie martw. A. Przepraszam za tą rzekę...
- Spoko, jeszcze tylko 22 godziny w pace... Przeżyjemy co nie?
- TAK! A może coś zaśpiewamy?
- Wziąłem gitarę!
- Rocks? Skąd ty to masz?
- Rodzice mi kupili na urodziny, a co?
- Ale nie o to mi chodzi... Taką samą gitarę dostał mój przyjaciel...
- A jak miał na imię?
- Rocky... Rocky Lynch...
- Ale Lau, to ja...
- Rocky! - Laura rzuciła mu się na szyję i przez przypadek musnęła jego policzek, a brunet się lekko zarumienił
- Kocham cię mój  kolejny braciszku!!
- Ja ciebie też kolejna siostrzyczko!
- Big Hug! NOW!
- Okej, Doniu, wyluzuj trochę...
- Dobra, dobra... - blondi dołączyła się do przytulasa
- Co do tego śpiewania... To jestem za!
- Ok. To co śpiewamy?
- Może Avril?
- Ok. Jaką piosenkę?
- Mańka... Help?
- Czekaj... Muszę pomyśleć...
- Okej...
- Może GIRLFRIEND?
- Okej... To gramy!