Obserwatorzy

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 9

Nie daję 2 części rozdziału 8, bo nie mam siły. Mam teraz nową taktykę. Częściej, ale krótkie. A z resztą. Wy wybierzcie
-Krótkie często
-Długie rzadko
Liczę na szczere komentarze. Zostawiam wam rozdział do oceny. PS. Dużo Raury!!
Do napisania
Kinga :D

################################

Laura od samego rana biegała w piżamie. Dostała ją od babci Marie. Od babci Nicole dostała dwa misie i bilet do Londynu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Jako, że tylko ona nie spała, była zmuszona do otworzenia. Podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Zobaczyła tam swojego przyjaciela. Od razu rzuciła mu się na szyję, mimo iż lekko pruszył śnieg. ( wiem, wiem. Ale w LA pada czasami śnieg )
Młody chłopiec odwzajemnił przytulasa swojej kochanej przyjaciółki. Stali na werandzie domu Marano. Stanęli pod jemiołą. Mieli tylko 11 lat. No... Prawie 12. Ross spojrzał w górę i pokazał jemiołę Laurze. Brunetka zarumieniła się i spuściła głowę w dół. Blondyn to zauważył i podniósł jej podbródek. Vanessa i reszta rodziny Marano obserwowali całe to zajście przez okno.
Blondyn nachylił się i musnął usta Laury. Brunetka wplotła palce w jego blond włosy, czym spowodowała, że jeszcze bardziej się do niej przybliżył. Wbił się w jej usta z przyjemnością i miłością. Nikt jeszcze wtedy nie wiedział, że łączy ich miłość. Rodzina Lynchów udała się do rodziny Marano. Wchodząc do domu nie zauważyli całującej się pary. Przywitali się z wszystkimi, ale młodszych Lynchów zaciekawił widok Vanessy w oknie z kamerą. Państwo Marano przywołali resztę do okna. Teraz wszyscy obserwowali całującą się parę. Tylko nie Vanessa, bo ona nagrywała całe to zajście. Wszyscy się rozczulili widząc parę.
Po kilku minutach Ross oderwał się od Laury. Przytulił ją, bo trzęsła się z zimna.
-Może chcesz iść do domu? Strasznie tu zimno...
-Nie. Jesteś moim grzejniczkiem
-Awwwww.... Jaka ty sweet
-A ty kochany i uroczy. Nikomu cię nie oddam
-A ja ciebie. Lau?
-Tak?
-Dziękuję
-Za co?
-Za mój pierwszy pocałunek w życiu
-O Jezu! My się...
-Tak...
-Dziękuję... Kocham cię Rossy
-A ja ciebie Lau-delikatnie całuje jej policzek-nie uciekniesz mi więcej?
-Nie mam zamiaru, chyba że moi rodzice znów się będą chcieli przeprowadzić. A dlaczego nie chodzisz do szkoły? Wiesz jak mi smutno bez ciebie?
-Domyślam się. Uczę się w domu. Z resztą ja i moje rodzeństwo.
-Szkoda, bo z Raini jest nam nudno bez was. Ale Ell ma przyjść do mnie
-Kto?!
-Spokojnie... Mój kuzyn-musnęła jego policzek blisko kącika ust i zarumieniła się
-No ja myślę...
-Napewno to mój kuzyn. Ale obiecaj mi...
-Co?
-Że o mnie niezapomnisz
-Obiecuję- przytulił ją, a Laura wtuliła się w jego tors.
Wszyscy widząc parę usiedli na kanapie w salonie i oglądali nagranie Vanessy. Mama Rossa się popłakała.
Ross zdjął kurtkę i otulił nią Laurę i wbił się w jej usta. Brunetka oddała pocałunek i go pogłębiła. Ross oderwał się od swojej ukochanej.
-Nie wiem czy to będzie stosowne, ale czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak!
-Kocham cię Lau-pocałował ją po raz trzeci dzisiaj
-A ja ciebie Rossy-wtuliła się w swojego chłopaka i poczuła, że oboje zamarzają. Oderwała się od niego i pociągnęła go do domu. Wbiegli do pokoju brunetki i rzucili się na łóżko. Przytulili się do siebie i przykryli kołdrą. Ross pocałował Laurę w czółko, a ona się lekko zaśmiała. Nagle do pokoju brunetki wpadła cała rodzinka. Laura wtuliła się w Rossa i nie pokazywała się nikomu
-No, no, no... Młody... Co to za akcja przed domem-zapytał pan Marano i się lekko zaśmiał. Ross lekko zmieszany nie wiedział co odpowiedzieć. Laura dla ratunku swojego chłopaka pocałowała go. Wszyscy zrobili głośne Awwwww
-Czyli...
-Jesteśmy razem-Laura odpowiedziała na pytanie siostry i się lekko uśmiechnęła do swojego chłopaka
-A nie mówiłam?!-Delly dała o sobie znać
-Co nie mówiłaś?
-Że będziecie razem! Wiedziałam!
-Oki, a teraz proszę WYNIEŚĆ SIĘ Z MOJEGO POKOJU!
-Oki. Już was zostawiamy... Spokojnie...-wyszli, a Laura ziewnęła. Wtuliła się w tors blondyna i zasnęła.

posted from Bloggeroid

czwartek, 4 czerwca 2015

Przeprosinowy OS część 2


( nadal oczami Laury )
- Van, idź otwórz!- kilka, a dosłownie 5 minut po moich krzykach zadzwonił dzwonek. Ja oczywiście poszłam się przebrać, no jak mam funkcjonować w tym stroju?!
Obcisłe rurki, bluzka przylegająca do ciała i szpilki. Czy ktoś umiałby w tym czymś chodzić?! Ja nie... Założyłam szare, zdarte, za duże dresy, do tego żółta luźna bluzka. Na to czerwona bluza. Zimno mi jest...
- Hahahahahaha- usłyszałam znajomy śmiech. To... To...
- Delly!
- Lau?!
- Też cię kocham :3
- To na serio ty?!
- Tak... A coś miałoby się zmienić?
- No... Ty masz... Luźne spodnie... Ty masz dresy....
- No to co?
- To to że wyglądasz zajebiście...- blondyn podszedł do mnie i 'przytulił' a tak na serio to mnie pocałował. Rydel i Van się rozczuliły. Chyba aż za bardzo... Ross oderwał się od mojej szyi i uśmiechnął się jak zboczeniec.
- Ładnie ci w czerwonym-powiedział patrząc się na moją szyję. Odruchowo pobiegłam do łazienki. Przeglądałam się w lustrze i zauważyłam coś, czego już dawno nie miałam. A mianowicie była to...
- Lynch!
- Co?!
- Chodź tu!
- Co chcesz?
- Co to niby jest?!-wydarłam się na niego i pokazałam mu malinkę.
- Malinka-odpowiedział na luzie.myślałam że mu przywale w tego pięknego pyśka. Ale nie zdążyłam tego zrobić, ponieważ wpił się w moje wargi. Oddałam pocałunek. Po chwili go przerwałam, bo poczułam jak oplatam go nogami.
- A to z tą kartką to było na serio?
- Tak... Nikomu nie powiesz?
- Nie :)
- Nienawidzę Courtney. Ona jest obleśna i brzydka... Nie chce z nią być. Rodzice mi kazali...
- Ja mam to samo z Andrew...-blondyn uśmiechnął się i pocałował mnie.
- Kocham cię Lau
- Awwwww.... Ja ciebie też-pocałowałam go.
- Ummm... Może byśmy wyszli z tej łazienki? Jeszcze sobie coś pomyślą...
- Masz rację... Idziemy.- pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do salonu. Weszliśmy śmiejąc się z miny Rikera.
- No, no, no... Lau... Słyszałem że jedziesz z nami w trasę...
- Tak... A powiecie mi chociaż z czym, kim, czego jest ta trasa?
- Trasa koncertowa, Europa.
- Ahaa... Jak ja mam niby z wami tyle wytrzymać?
- Nie wiem Lau...- Ell podszedł do mnie i przytulił. Przytuliłam się do swojego kuzyna.
- Kocham cię Ell
- Awwwww... Lau... Ja ciebie też-Ratliff musnął mój policzek, a Ross o mało co nie wybuchnął złością i nie walnął Ella. Oderwałam się od E-Rata i pociągnęłam Rossa do mojego pokoju pod pretekstem ćwiczenia roli.
- Nie dotykaj go i się ogarnij.
- Ale ty mu miłość wyznałaś!
- Bo to mój kuzyn!
- Aaaaaaaaa..... Chyba że tak...
- Kocham cię Rossy-podeszłam Do niego i wtuliłam w jego tors. On oderwał mnie od jego klatki piersiowej i wpił się w moje usta.
- Ja ciebie też Lau...- szepnął mi w usta gdy się od siebie oddaliśmy. Do mojego pokoju wbiegł Andrew.
- Co tu się dzieje?!
- Spokojnie, bo ci żyła w dupie pęknie-Ross odpowiedział chłopakowi na luzie, a ja wybuchłam śmiechem.
- Lau? Wszystko ok?
- Tak...-powiedziałam i zemdlałam w ramiona blondyna. Andrew już przymierzał się do pocałunku, ale Ross go wyprzedził. Blondyn całował mnie delikatnie i bez pośpiechu. Przebudziłam się i zaczęłam odwzajemniać każdy pocałunek Rossa. Do pokoju po chwili wbiegli wszyscy, łącznie z Courtney. Rydel i Vanessa trzymały Courtney, a Riker, Rocky i Ratliff trzymali Drewa, bo inaczej Crew by mnie i blondyna zabili. Ross oderwał się ode mnie i pomógł wstać. Do pomieszczenia weszli nasi rodzice. Całe szczęście że Lynch skończył pocałunek, bo inaczej byłoby po nas... Crew i nasi rodzice by nam tego nie podarowali.
&tydzień później &
- Paaa... Kocham cię!
- Pa... Lau, będę tęsknić-Vanka cała zapłakana przytuliła mnie. Cóż się dziwić? W końcu wyjeżdżam w trasę. Nie wiem do końca o jaką trasę chodzi, ale kij z tym. Ważne, żeby uwolnić się od Drewa. 10 minut później byłam pod domem Lynchów. Wpuściła mnie Stormie.
- Dzień dobry.
- O, dzień dobry słońce- przywitała się jak zawsze. Mimo, iż była ta 5 rano, blondynka była nad wyraz wypoczęta. Na dół zeszli moi przyjaciele i kuzyn. W rękach mieli instrumenty. No... Może oprócz Delly, która niosła pałeczki do gry na perkusji... Ratliff niósł keyboard. Podejrzane...
- Ummm... Po co wam to wszystko?
- A na czym niby mamy grać?-Riker spytał młodszą Marano z głupim uśmiechem.
- Co?!
- Na serio się jeszcze nie domyśliłaś?
- Nie...
- A znasz R5?
- Jezu! Ja ich kocham!
- No i widzisz... To my...-Rocky z zakłopotaniem podrapał się po karku.
- Że co?!-wydarłam się na cały dom, a Ross do mnie podszedł i zaczął śpiewać.
-Like damn [...] I can't let u pass me by!-śpiewając to cały czas się patrzył w moje oczy. Nie powiem... Podoba mi się to...
- I co? Nadal nie wierzysz?
- No dobra... Wierze już...
- Ale błagam... Nie krzycz...-Rydel za późno to powiedziała, bo zaczęłam krzyczeć i piszczeć ze szczęścia, że poznałam R5. Ba! Że to moi przyjaciele i kuzyn!
- Ross zrób coś z nią...-blondyn na polecenie swojej siostry przytulił mnie zatykając tym moją buzię.
- Dobra. Autobus już jest... Idziemy!-ja i Ross poszliśmy do autobusu. Nie powiem... Zajebisty!
- No Lau... Jako, że jesteś naszym gościem wybierasz pierwsza sobie łóżko.-no dobra. Do roboty. Które by tu wybrać? Napewno nie do góry, bo jak będę spadać, to jeszcze mi się coś stanie... Kk. To!
- Chcę to!-pokazałam im łóżko pod łóżkiem Rydel.
- Idealny wybór! Kocham cię Lau!-Rydel podbiegła do brunetki i ją przytuliła.
- Też cię kocham, ale z czego ty się tak cieszysz?
- Jak to z czego? Będziemy spały obok siebie! Dokładniej to ja nad tobą!
- Iiipppp!-przytuliłam blondynkę i każdy już leżał na swoim łóżku. O nie! Jak będzie zakręt, to Ryland będzie wpadał na mnie... ;-; help! Dobra... Przeżyje tyle... Lepszy RyRy niż Rocky lub Riker. Jechaliśmy tak już dobre 20 mil. Chłopacy wyciągnęli gitary i zaczęli coś grać. Nie słuchałam ich. Założyłam słuchawki i puściłam sb Pass me by. Kocham tą piosenkę. Ryland do mnie podszedł i pociągnął do jakiegoś pomieszczenia. Weszliśmy tam i usłyszałam piękną piosenkę.
If I can't be with u
Ross skończył śpiewać i podszedł do mnie. Byliśmy sami w autobusie. Tzn. R5, RyRy i ja. Blondyn pocałował mnie i zaczął błądzić językiem w mojej jamie ustnej (Oesu... Jaka biologia xD). Odwzajemniłam każdy jego pocałunek.
- Ok. Już przestańcie.-RyRy przerwał nasz kiss. Ross spojrzał na swojego bro morderczym wzrokiem, a ja lekko się zaśmiałam.
&Tydzień później&+narrator
- Thank u very much Poland!-Riker krzyknął do mikrofonu, ale nadal nie schodzili ze sceny. Postawili na środku sceny 5 taboretów i usiedli na nich. Rocky zaczął grać.
[...] I just need one last dance... With u...Ross skończył piosenkę. Podczas śpiewania cały czas patrzył na Laurę zamiast na jego dziewczynę Courtney, która przyjechała do Polski na ich koncert. Po koncercie udali się do hotelu. Przebrali się i poszli podbijać miasto. Tylko Ross i Laura zostali sami. Poszli więc na dół do baru. Zamówili sobie wódkę. (musiałam xD) Wypili już sporo trunku. Byli lekko wstawieni, ale wiedzieli co się wokół nich dzieje. Wzięli sobie osobny pokój i poszli tam.

- Lau... Wstawaj... Musimy jechać...
- Ale Rossy... Nie chce mi się... Nie możemy tu zostać? Tu jest tak miło...
- Nie możemy kochanie... Jeszcze ktoś nas przyłapie i będzie nie fajnie.
- No dobra...-Laura wstała i zaczęła się ubierać. Ross podszedł do niej i pocałował ją. Poszli do reszty i zobaczyli, jak Drew i Court całują się. To im akurat ułatwiło sprawę. Jak Drew się oderwał od tej szmaty, Laura podeszła do niego i z całej siły uderzyła go w policzek. Aż mu krew zaczęła lecieć...
- Z nami koniec! A co ja się będę oszukiwać?! Ja nigdy nie chciałam z tobą być, jesteś okropny, obleśny i nie masz za grosz szacunku do innych! I masz się wynieść z mojego domu!-Laura nawrzeszczała na Drewa, a on już chciał ją uderzyć, ale Ratliff i Rocky mu na to nie pozwolili. Wezwali policję i gnije w więzieniu aż do dzisiaj. Courtney wróciła z płaczem do LA, a R5 i Laura ostatni raz poszli się przejść po Warszawie. Doszli na starówkę, a Ross zrobił coś, czego nikt by się nie spodziewał po nim.
- Lauro Marie Marano, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?-spytał klękając na jedno kolano. Laura popłakała się i powiedziała takie słowa, które nie uszczęśliwiły blondyna.
- Tak!-Ross nie był szczęśliwy, on był wniebowzięty na samą myśl, że Laura już jest jego.
Tydzień później nasz blondyn dowiedział się, że będzie tatą. Tak. Laura zaszła w ciążę. Wrócili do LA i teraz wychowują swoją śliczną córeczkę-Rozalię Lynch.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Witamy wszystkich! Zepnęłyśmy dupy i proszę! OS!
Kinga, Sashy :)
posted from Bloggeroid

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Przeprosinowy OS część 1

Laura jak co dzień szykowała się do pracy. Andrew Hugh jeszcze spał. Laura wybiegła z sypialni tak szybko jak mogła, byleby tylko chłopak jej nie zauważył. Laura od trzech miesięcy jest z Andrew. To miły i uroczy chłopak, ale ma też swoje wady. Hejtuje fanów Lau. Ona oczywiście mu na to nie pozwala, ale on i tak robi swoje.
Laura wsiadła do swojego czerwonego samochodu i pojechała do miejsca pracy. Był to wielki budynek, rozciągający się na pół ulicy. Budynek potocznie zwany Disney. Tak. Dobrze czytasz. Laura Marano pracuje w Disney'u. Mimo iż ma te 19 lat, dobrze jej tu. Ma wielu przyjaciół, wspaniałych współpracowników i strasznie miłego szefa. Wbiegła do budynku i przytuliła chyba każdą osobę, którą zna. Weszła na plan i przywitała się z wszystkimi. Teraz musiała się przywitać z obsadą. Podbiegła do czarnowłosej dziewczyny i ją przytuliła. Raini od razu odwzajemniła miśka. Lau podbiegła do Caluma. To samo. Przytulił ją. Chciała iść do Rossa, ale Calum zatrzymał ją i pokazał jej całujących się Rossa i Courtney. Coś poruszyło jej sercem. Chyba się zakochała w Rossie... Co ja piszę?! Ona go kocha!

*Laura*
Jezu... Strasznie dziwne uczucie...
Nie... To nie możliwe.... Nie mogę się zakochać w nim... Mam Drewa... ( skrót od Andrew ) Kocham Rossa. Nie mogę bez niego żyć... To on mnie tylko trzyma przy życiu... OMG... Co ja gadam? Jakiego Rossa? Ja mam Drewa... A co ja się będę okłamywać? Ja go nienawidzę... Jestem z nim tylko dlatego, że to syn znajomych moich rodziców... Masakra. Cham mi hejtuje fanów... Rodzice każą mi z nim być...

*Ross*
Jaka ona jest ohydna... Mam jej dosyć... Dlaczego ja?! Się pytam! Mam jej dosyć... Mówiłem? Sorki... Ale ja jej nienawidzę! Dlaczego ja? Dlaczego rodzice kazali mi być jej chłopakiem? Protestuje! Chce Lau! Ale trzeba przyznać... Court ma niezłą dupe... Ale i tak wolę Lau... *.* moje słodkości... Mam pomysł! Pójdę do Lau! Ojć... Lau! Nie! Ona to widziała... Nie żyję już... ;-; Podeszła do mnie ze łzami w oczach... To straszne, że muszę doprowadzać miłość mojego życia do łez...
' Nie mogę uwierzyć, że doprowadziłem cię do łez Lau '... Ej... Dobre to... Potrzebujemy nową piosenkę... Najlepiej jakąś 'balladę' jak to mówi szef wytwórni.
- Lau! Poczekaj!- zatrzymała się na chwilę i odwróciła w moją stronę- Daj mi ostatnią szansę... Proszę...
- Co?! Może jeszcze ostatni taniec co?!
Jej łzy dały mi wiele do myślenia. Krople spływające po jej policzkach starłem opuszkami palców. Przytuliłem ją, a ona wtuliła się w mój tors. Nie powiem... Spodobało mi się to... Może i jesteśmy przyjaciółmi, ale ja ją kocham. Boję się jej to wyznać...

*Laura*
Odkleiłam się od Lyncha i smutno się uśmiechnęłam. Może i jesteśmy przyjaciółmi ale ja go kocham... Niestety, nie wiem jak mu to wyznać... Mam dość życia... Tylko on mnie tu trzyma, ale z tego co wiem to ma dziewczynę... Odeszłam bez słowa do swojej garderoby. W końcu muszę wyglądać jak Ally co nie? Dobra... Bez zbędnego gadania. Przebieram się, powtarzam rolę i idę pracować. O Jezu... Ja mam się z nim całować! Help me! Pobiegłam do przyjaciółki
- Raini! On ma dziewczynę, a ja Drewa i mam się całować z Rossem... Zrób coś... Proszę...
- Ale co ja mam ci zrobić? To nie moja wina, że grasz główną bohaterkę... Lau, spokojnie... Nic się nie stanie. To tylko praca. Nic więcej.
- Hej laski. Co robicie?
- Hej Delly, ubolewam nad pocałunkiem.
- Co?! Czyim?!
- Moim i twojego brata.
- A wy jesteście parą?
- Nie... On ma dziewczynę, a ja mam Drewa...
- Co?! On jest z tą szmatą tylko dla... O hej bro... - Delly szybko się uśmiechnęła i przytuliła swojego brata.
- Co ty tu robisz?
- Przyszłam do was w jednej sprawie.
- Jakiej?- spytaliśmy razem i wybuchnęliśmy śmiechem
- Bo jedziemy w trasę i chciałabym wziąć Lau...
- Mi pasuje! - Ross od razu się zgodził, a ja się oczywiście musiałam zarumienić...
- Lau... Co ty na to? Pojedziesz z nami? Nie chcę być sama z tymi debilami w jednym autobusie...
- No... Nie wiem... A ile trwa ta trasa?
- Od stycznia do lipca...
- Chcesz mnie zabić?!
- Co?!
- Ja mam z nimi tyle siedzieć?! Jak ja z nimi nie wytrzymuje jednego dnia!
- Wiesz... Ja z nimi mieszkam...
- Ouuu... Współczuję...
- Dzięki, ale przyzwyczaiłam się już...
- No ej! Ja też tu jestem!
- Wiem... Ale się tym nie przejmuje... Nie obchodzicie mnie od dzisiaj! Sami sobie róbcie wszystko!
- Ale kochanie... Opanuj się...
- Lau, to nie jest takie proste...
- Zamknij się farbowana blondynko!
- Foch!
- I to mnie tu trzeba uspokajać...-Rydel opadły ręce. Podeszła do mnie i przytuliła.
- Kocham cię Delly...
- Awwwww.... Ja ciebie też Lau... Jesteś moją małą sis,a uwierz mi, mam tylko tych czterech debili...
- Jakich czterech?! Ja jestem kochany... To Ell jest taki...
- Nie obrażaj go!- Rydel i ja krzyknęłyśmy razem i po chwili wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem.
- A co? Zabronicie mi?
- Tak! Nikt nie będzie mi obrażał mojego kuzyna/przyjaciela!-znów krzyknęłyśmy razem
- Co?! To twój kuzyn?!- Rydel na maxa wkurzona zaczęła mnie podduszać. Uśmiechnęłam się głupkowato i zemdlałam w ramiona Lyncha. Raini i Rydel od razu podbiegły do mnie. Próbowały mnie ocucić i przywrócić do życia, ale nie udało im się to.
- Ross, pocałuj ją.
- Nie!
- Pocałuj!
- Nie!
- Już!
- No dobra...-pocałował mnie. Na początku delikatnie i czule, a później namiętnie i chamsko. Przebudziłam się i zaczęłam oddawać pocałunki Lyncha.
- Awwww.... Wiedziałam!-Rydel darła się chyba na całe LA widząc jak ja i Lynch się całujemy. Ona jest jakaś taka trochę crazy... Do mojej garderoby wpadła Courtney i spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby chciała mnie zabić conajmniej... Widząc że Lynch mnie całuje wpadła w szał, bo pocałunki jej i Rossa wyglądały mniej więcej tak, że ona całowała Rossa, a on nic nie robił.
Wyglądało to mniej więcej tak:



Każdy ich pocałunek wygląda tak. Nie dziwię się blondynowi, jakbym była chłopakiem to też bym takiej nie chciała hahah....Nie dość że wkurza to jeszcze brzydka... Nie wiem jak Ross z nią wytrzymuje...
Mam dosyć... Brakuje mi już powietrza. Odkleiłam się od blondyna i spojrzałam mu w oczy. Były w nich takie śmieszne iskierki... Jakby się z czegoś cieszył... W dodatku ten banan na twarzy... Musiałam się zarumienić. Lynch musnął delikatnie moje usta i wstał.
- Lau, czekam na ciebie na dole-uśmiechnął się i wyszedł. Zdążyłam się lekko do niego uśmiechnąć i zniknął mi z pola widzenia. Raini podeszła do mnie
- Wow... Co to było?
- Nie wiem Rai...
- Co wyście się tak na mnie uwzięły?
- Lau... To wyglądało jakbyście tego pocałunku chcieli już od dawna.
- A co? Zazdrościsz?- głupio się uśmiechnęłam i wstałam. Wyszłam z garderoby nucąc pod nosem 'Love me like that'
Zeszłam na dół po schodach i podeszłam do Lyncha. Ten się uśmiechnął i musnął delikatnie mój policzek. Zarumieniłam się i przytuliłam go. On odwzajemnił miśka i pocałował mnie w czoło. Zaśmiałam się lekko.
- Ross, możesz mnie już puścić? Musimy iść nagrywać...
- To chodź...- chwycił moją dłoń i splótł nasze palce. Poszliśmy w stronę planu. Stanęliśmy na swoich miejscach i zaczęliśmy grać.
(...) You can come to me... Yeah...
(...) I tu następuje pocałunek Austina i Ally
Całował mnie delikatnie i namiętnie. Oczywiście odwzajemniłam każdy pocałunek. Każdy pocałunek z nim doprowadza mnie do obłędu, a co dopiero jego uśmiech i te piękne czekoladowe paczadła. Kocham go nie za wygląd, ale za to, jaki jest dla innych.
Oderwał się ode mnie i lekko musnął moje usta. Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w stronę wyjścia z planu. Oczywiście weszliśmy do mojej garderoby.
Przygwoździł mnie do ściany i namiętnie i chamsko wbił się w moje usta. Podoba mi się jego tok myślenia. Podskoczyłam i oplotłam go w pasie moimi nogami. Znów przerwał pocałunek. Zamorduję go chyba...
- To jak? Jedziesz z nami w trasę? Jak się zgodzisz to zostanę z tobą na zawsze.
- A w jakim sensie?
- W sensie nadania ci mojego nazwiska i nazywania cię moją żoną Lau.
- Aż tak tego pragniesz?
- Tak...-wymruczał mi do ucha i pocałował w szyję.
- To się zgadzam-powiedziałam gdy się od niego odkleiłam. Ross uśmiechnął się zadziornie i wbił się w moje usta. Teraz to ja przerwałam pocałunek.
- Sorka kochanie, ale moja siostra znając życie mnie szuka...
- Szkoda... Ale masz mi się zacząć już pakować!
- Tak jest!-musnęłam jego policzek i poszłam się przebrać. Wychodząc z garderoby zauważyłam kartkę na stole. Niechętnie poszłam po nią.
Kocham cię! :*
Mój brzuch i narządy wewnętrzne zaczęły wirować. Momentalnie na moją twarz wkradł się uśmiech.
Pół godziny później byłam już w domu. Vanessa siedziała na kanapie w salonie i oglądała koncert?!
- Van?! Co to jest?!
- YouTube!
- O Boże... Vanessa Nicole Marano odkryła potęgę internetu!
- Nie drzyj mordy! Jeszcze cię Lychowie usłyszą, a mieszkają dwie ulice dalej...
- Ja nie mam mordy. Mam twarz sis. A tak po za tym, to jadę w trasę nie wiem jeszcze jaką i z czym ale od stycznia do lipca jadę z Lynchami.
- A mnie chcesz tu zostawić?
- Też cię kocham!
- UGH! Chodź tu szujo!- przytuliła mnie.
posted from Bloggeroid