Obserwatorzy

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Przeprosinowy OS część 1

Laura jak co dzień szykowała się do pracy. Andrew Hugh jeszcze spał. Laura wybiegła z sypialni tak szybko jak mogła, byleby tylko chłopak jej nie zauważył. Laura od trzech miesięcy jest z Andrew. To miły i uroczy chłopak, ale ma też swoje wady. Hejtuje fanów Lau. Ona oczywiście mu na to nie pozwala, ale on i tak robi swoje.
Laura wsiadła do swojego czerwonego samochodu i pojechała do miejsca pracy. Był to wielki budynek, rozciągający się na pół ulicy. Budynek potocznie zwany Disney. Tak. Dobrze czytasz. Laura Marano pracuje w Disney'u. Mimo iż ma te 19 lat, dobrze jej tu. Ma wielu przyjaciół, wspaniałych współpracowników i strasznie miłego szefa. Wbiegła do budynku i przytuliła chyba każdą osobę, którą zna. Weszła na plan i przywitała się z wszystkimi. Teraz musiała się przywitać z obsadą. Podbiegła do czarnowłosej dziewczyny i ją przytuliła. Raini od razu odwzajemniła miśka. Lau podbiegła do Caluma. To samo. Przytulił ją. Chciała iść do Rossa, ale Calum zatrzymał ją i pokazał jej całujących się Rossa i Courtney. Coś poruszyło jej sercem. Chyba się zakochała w Rossie... Co ja piszę?! Ona go kocha!

*Laura*
Jezu... Strasznie dziwne uczucie...
Nie... To nie możliwe.... Nie mogę się zakochać w nim... Mam Drewa... ( skrót od Andrew ) Kocham Rossa. Nie mogę bez niego żyć... To on mnie tylko trzyma przy życiu... OMG... Co ja gadam? Jakiego Rossa? Ja mam Drewa... A co ja się będę okłamywać? Ja go nienawidzę... Jestem z nim tylko dlatego, że to syn znajomych moich rodziców... Masakra. Cham mi hejtuje fanów... Rodzice każą mi z nim być...

*Ross*
Jaka ona jest ohydna... Mam jej dosyć... Dlaczego ja?! Się pytam! Mam jej dosyć... Mówiłem? Sorki... Ale ja jej nienawidzę! Dlaczego ja? Dlaczego rodzice kazali mi być jej chłopakiem? Protestuje! Chce Lau! Ale trzeba przyznać... Court ma niezłą dupe... Ale i tak wolę Lau... *.* moje słodkości... Mam pomysł! Pójdę do Lau! Ojć... Lau! Nie! Ona to widziała... Nie żyję już... ;-; Podeszła do mnie ze łzami w oczach... To straszne, że muszę doprowadzać miłość mojego życia do łez...
' Nie mogę uwierzyć, że doprowadziłem cię do łez Lau '... Ej... Dobre to... Potrzebujemy nową piosenkę... Najlepiej jakąś 'balladę' jak to mówi szef wytwórni.
- Lau! Poczekaj!- zatrzymała się na chwilę i odwróciła w moją stronę- Daj mi ostatnią szansę... Proszę...
- Co?! Może jeszcze ostatni taniec co?!
Jej łzy dały mi wiele do myślenia. Krople spływające po jej policzkach starłem opuszkami palców. Przytuliłem ją, a ona wtuliła się w mój tors. Nie powiem... Spodobało mi się to... Może i jesteśmy przyjaciółmi, ale ja ją kocham. Boję się jej to wyznać...

*Laura*
Odkleiłam się od Lyncha i smutno się uśmiechnęłam. Może i jesteśmy przyjaciółmi ale ja go kocham... Niestety, nie wiem jak mu to wyznać... Mam dość życia... Tylko on mnie tu trzyma, ale z tego co wiem to ma dziewczynę... Odeszłam bez słowa do swojej garderoby. W końcu muszę wyglądać jak Ally co nie? Dobra... Bez zbędnego gadania. Przebieram się, powtarzam rolę i idę pracować. O Jezu... Ja mam się z nim całować! Help me! Pobiegłam do przyjaciółki
- Raini! On ma dziewczynę, a ja Drewa i mam się całować z Rossem... Zrób coś... Proszę...
- Ale co ja mam ci zrobić? To nie moja wina, że grasz główną bohaterkę... Lau, spokojnie... Nic się nie stanie. To tylko praca. Nic więcej.
- Hej laski. Co robicie?
- Hej Delly, ubolewam nad pocałunkiem.
- Co?! Czyim?!
- Moim i twojego brata.
- A wy jesteście parą?
- Nie... On ma dziewczynę, a ja mam Drewa...
- Co?! On jest z tą szmatą tylko dla... O hej bro... - Delly szybko się uśmiechnęła i przytuliła swojego brata.
- Co ty tu robisz?
- Przyszłam do was w jednej sprawie.
- Jakiej?- spytaliśmy razem i wybuchnęliśmy śmiechem
- Bo jedziemy w trasę i chciałabym wziąć Lau...
- Mi pasuje! - Ross od razu się zgodził, a ja się oczywiście musiałam zarumienić...
- Lau... Co ty na to? Pojedziesz z nami? Nie chcę być sama z tymi debilami w jednym autobusie...
- No... Nie wiem... A ile trwa ta trasa?
- Od stycznia do lipca...
- Chcesz mnie zabić?!
- Co?!
- Ja mam z nimi tyle siedzieć?! Jak ja z nimi nie wytrzymuje jednego dnia!
- Wiesz... Ja z nimi mieszkam...
- Ouuu... Współczuję...
- Dzięki, ale przyzwyczaiłam się już...
- No ej! Ja też tu jestem!
- Wiem... Ale się tym nie przejmuje... Nie obchodzicie mnie od dzisiaj! Sami sobie róbcie wszystko!
- Ale kochanie... Opanuj się...
- Lau, to nie jest takie proste...
- Zamknij się farbowana blondynko!
- Foch!
- I to mnie tu trzeba uspokajać...-Rydel opadły ręce. Podeszła do mnie i przytuliła.
- Kocham cię Delly...
- Awwwww.... Ja ciebie też Lau... Jesteś moją małą sis,a uwierz mi, mam tylko tych czterech debili...
- Jakich czterech?! Ja jestem kochany... To Ell jest taki...
- Nie obrażaj go!- Rydel i ja krzyknęłyśmy razem i po chwili wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem.
- A co? Zabronicie mi?
- Tak! Nikt nie będzie mi obrażał mojego kuzyna/przyjaciela!-znów krzyknęłyśmy razem
- Co?! To twój kuzyn?!- Rydel na maxa wkurzona zaczęła mnie podduszać. Uśmiechnęłam się głupkowato i zemdlałam w ramiona Lyncha. Raini i Rydel od razu podbiegły do mnie. Próbowały mnie ocucić i przywrócić do życia, ale nie udało im się to.
- Ross, pocałuj ją.
- Nie!
- Pocałuj!
- Nie!
- Już!
- No dobra...-pocałował mnie. Na początku delikatnie i czule, a później namiętnie i chamsko. Przebudziłam się i zaczęłam oddawać pocałunki Lyncha.
- Awwww.... Wiedziałam!-Rydel darła się chyba na całe LA widząc jak ja i Lynch się całujemy. Ona jest jakaś taka trochę crazy... Do mojej garderoby wpadła Courtney i spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby chciała mnie zabić conajmniej... Widząc że Lynch mnie całuje wpadła w szał, bo pocałunki jej i Rossa wyglądały mniej więcej tak, że ona całowała Rossa, a on nic nie robił.
Wyglądało to mniej więcej tak:



Każdy ich pocałunek wygląda tak. Nie dziwię się blondynowi, jakbym była chłopakiem to też bym takiej nie chciała hahah....Nie dość że wkurza to jeszcze brzydka... Nie wiem jak Ross z nią wytrzymuje...
Mam dosyć... Brakuje mi już powietrza. Odkleiłam się od blondyna i spojrzałam mu w oczy. Były w nich takie śmieszne iskierki... Jakby się z czegoś cieszył... W dodatku ten banan na twarzy... Musiałam się zarumienić. Lynch musnął delikatnie moje usta i wstał.
- Lau, czekam na ciebie na dole-uśmiechnął się i wyszedł. Zdążyłam się lekko do niego uśmiechnąć i zniknął mi z pola widzenia. Raini podeszła do mnie
- Wow... Co to było?
- Nie wiem Rai...
- Co wyście się tak na mnie uwzięły?
- Lau... To wyglądało jakbyście tego pocałunku chcieli już od dawna.
- A co? Zazdrościsz?- głupio się uśmiechnęłam i wstałam. Wyszłam z garderoby nucąc pod nosem 'Love me like that'
Zeszłam na dół po schodach i podeszłam do Lyncha. Ten się uśmiechnął i musnął delikatnie mój policzek. Zarumieniłam się i przytuliłam go. On odwzajemnił miśka i pocałował mnie w czoło. Zaśmiałam się lekko.
- Ross, możesz mnie już puścić? Musimy iść nagrywać...
- To chodź...- chwycił moją dłoń i splótł nasze palce. Poszliśmy w stronę planu. Stanęliśmy na swoich miejscach i zaczęliśmy grać.
(...) You can come to me... Yeah...
(...) I tu następuje pocałunek Austina i Ally
Całował mnie delikatnie i namiętnie. Oczywiście odwzajemniłam każdy pocałunek. Każdy pocałunek z nim doprowadza mnie do obłędu, a co dopiero jego uśmiech i te piękne czekoladowe paczadła. Kocham go nie za wygląd, ale za to, jaki jest dla innych.
Oderwał się ode mnie i lekko musnął moje usta. Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w stronę wyjścia z planu. Oczywiście weszliśmy do mojej garderoby.
Przygwoździł mnie do ściany i namiętnie i chamsko wbił się w moje usta. Podoba mi się jego tok myślenia. Podskoczyłam i oplotłam go w pasie moimi nogami. Znów przerwał pocałunek. Zamorduję go chyba...
- To jak? Jedziesz z nami w trasę? Jak się zgodzisz to zostanę z tobą na zawsze.
- A w jakim sensie?
- W sensie nadania ci mojego nazwiska i nazywania cię moją żoną Lau.
- Aż tak tego pragniesz?
- Tak...-wymruczał mi do ucha i pocałował w szyję.
- To się zgadzam-powiedziałam gdy się od niego odkleiłam. Ross uśmiechnął się zadziornie i wbił się w moje usta. Teraz to ja przerwałam pocałunek.
- Sorka kochanie, ale moja siostra znając życie mnie szuka...
- Szkoda... Ale masz mi się zacząć już pakować!
- Tak jest!-musnęłam jego policzek i poszłam się przebrać. Wychodząc z garderoby zauważyłam kartkę na stole. Niechętnie poszłam po nią.
Kocham cię! :*
Mój brzuch i narządy wewnętrzne zaczęły wirować. Momentalnie na moją twarz wkradł się uśmiech.
Pół godziny później byłam już w domu. Vanessa siedziała na kanapie w salonie i oglądała koncert?!
- Van?! Co to jest?!
- YouTube!
- O Boże... Vanessa Nicole Marano odkryła potęgę internetu!
- Nie drzyj mordy! Jeszcze cię Lychowie usłyszą, a mieszkają dwie ulice dalej...
- Ja nie mam mordy. Mam twarz sis. A tak po za tym, to jadę w trasę nie wiem jeszcze jaką i z czym ale od stycznia do lipca jadę z Lynchami.
- A mnie chcesz tu zostawić?
- Też cię kocham!
- UGH! Chodź tu szujo!- przytuliła mnie.
posted from Bloggeroid

8 komentarzy:

  1. Rozdział mega zajebisty <3
    Kocham cię, kobieto! Bo ten OS i wogule jest genialny!
    Tym bardziej co napisałaś o Countney w OSie(nie wiem jak pisze się jej imię, ale kit z tym) Ah, to było piękne i raura taka awww....
    Ja chyba skończe, bo nie chce zanudzać(i przyznaje się że jestem leniwa że dalej coś napisać O.o)
    Czekam na następną część!
    Pozdrawiam:*
    Twoja Pati-choclate♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy i.cudowny!
    Lubię.takie gdzie Court jest taka ,,zła"? No. No coż... Fani Raury już tak.mają :*
    Kocham i jestem ciekawa kolejnej części :*:*:*:*:*:*:*;*;*;*;*;*;;;*;*;*:*;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny OS!
    Raura była taka słodka ^^
    Miałaś super pomysł C:
    Czekam na rozdział i inne One Shoty :3

    OdpowiedzUsuń