Obserwatorzy

poniedziałek, 21 marca 2016

18

*Rocky*
Odstawiłem Laurę na ziemię i poszliśmy na dół do salonu, gdzie siedzieli wszyscy. Laura miała przewiązaną w pasie moją bluzę. Dla niej mógłbym oddać wszystko... Nawet życie, byleby tylko ją uchronić. Jest słodka, kochana, miła, umie dochować tajemnicy, szczera.... Ale ja ją kocham tylko jako przyjaciółkę, no... Może nawet jak siostrę... Nareszcie mam młodszą siostrę!
-Co wyście tam robili?
-Niby kto i gdzie?
-Ty Rocky i Rainbow u ciebie w pokoju-moja reakcja była taka:






Laura zaczęła się śmiać, podobnie jak ja i reszta rodziny, tylko nie Rydel i jej przyjaciółki. Nie wiem co z nimi jest.... Jakieś chyba dziwne... Nawet bardzo dziwne....
-Wychodzę!-krzyknąłem i poszedłem za Laurą
-Lau?
-Tak?-odwróciła się z uśmiechem
-Przygarniesz mnie na kilka godzin nie?
-No mogę... Jeżeli zniesiesz reakcję moich sióstr, to okay...
-Aż tak źle?
-Mają obsesję na punkcie R5
-Ou.... Chyba przeżyję... A ty?
-Co ja?
-Lubisz R5?
-Lubię, maja fajną muzykę...
-Dzięki, mam pytanie...
-Słucham
-Zwracasz uwagę na wygląd?
-Tak, bo kupiłam ich płytę, żeby słuchać ich twarzy... Mądre...
-Czyli najpierw zwracasz uwagę na muzykę?
-Dokładnie, później na charakter, osobowość, a na końcu na wygląd
-Kocham cię, ale nie pomyśl sobie, że jestem jakimś psycholem, bo kocham cię tylko jak siostrę
-Uff... Siostra chyba by mnie zabiła gdybyś się we mnie zakochał... Owszem, jesteś ładny, miły kochany i w ogóle, ale wolę blondynów. Jasnych blondynów, blondi-zaczęła się śmiać i uciekać. No to ja pobiegłem za nią. Złapałem ją i podniosłem do góry, obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Wrzuciłem ją do fontanny i nagle kolor jej włosów zmienił się na naturalny, a woda w fontannie była tęczowa. Spojrzała na mnie jak na ofiarę, którą zaraz zabije. Uśmiechnąłem się słodko i zacząłem uciekać. Wskoczyła mi na plecy i zaczęła się chichrać, podobnie jak ja. Nagle ktoś krzyknął
-Lynch i Marano są razem!-moja reakcja byłą mniej więcej taka:

 -Chyba cię coś-Laura zaczęła krzyczeć na tego kogoś, a ja zamknąłem jej usta dłonią. Szatynka ugryzła mnie, ale ja ją nadal trzymałem.
-Lau, daruj sobie...
-Mmmmm... mmmmmm
-Co?
-Mmmmm... Mmmm...
-Co mówisz?-Wzięła moją rękę i powiedziała
-No dobra... Puścisz?
-Podaj adres, zaniosę cię do domu
-Wall street 256
-Mój kumpel mieszka na Wall street
-Kto?
-Ratliff
-Co?
-No... Ratliff...
-Ale co ty chcesz ode mnie?
-So what?
-No... Nazywam się Ratliff...
-Że Ell to twój...
-Brat
-Nie ogarniam was...
-Hahhhahahhaha....
-Ogarnij się śliczna...-Doszliśmy do jej domu, a tam E-Rat puszczał filmik jak... A z resztą sami zobaczcie...
-Rocky?
-Lau, właśnie to masz na płycie, RyRy mi zgrał z telefonu i rozdałem to wszystkim
-Siema Rocky
-Yo, Ell, nie wiedziałem że masz taką super siostrę-pokazałem ręką Lau
-Nie pytałeś, to nie wiedziałeś, proste
-Jesteś idiotą
-Wiem-zaczęliśmy się śmiać, a Laura dała nam po paczce żelek, żebyśmy się zamknęli. Ona jest idealną i wymarzoną przyjaciółką... Będę jej bronił do końca moich dni, byleby tylko krzywda jej się nie stała... Zbyt bardzo mi na niej zależy....

~*~
Hej!
Dzisiaj rozdział oczami Rockyego, bo...  A z resztą po raz pierwszy na tym blogu jego oczami...

Do napisania
Kinga :*

1 komentarz:

  1. Cudowny rozdział!
    Fajnie, że było cośz perspektywy Rocky'ego, bo bardzo rzadko jest z jego. :)
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń